Nazajutrz dotarł do wierzy maga Xsar, gryfa zostawił pod
wierzą a sam pokonując ponad 100 pięter dotarł na szczyt, gdy dotarł do
ostatnich drzwi nie miał już siły by je otworzyć, zemdlał. Gdy się obudził
leżał już na łóżku w pracowni maga.
–
I tak silny jesteś że dotarłeś aż tu? Co cię sprowadza? Dlaczego teraz?
- Jak to
„teraz”, nieważne posłuchaj poleciła mi ciebie i twoją magie Nerida z Gorlandu,
ponieważ zatrzymałem się u nich na czas dopóki do siebie nie dojdę – zaczął
opowiadać
-Dojdziesz? Po czym? –przerwał mu mag
-
Daj mi skończyć, właśnie po tym jak obudziłem się w lesie i nic nie pamiętałem
a najgorsze jest to że sobie nie przypomniałem i tu masz Xsarze pole do
popisu
- Czy ty
myślisz że ja tu magii użyje a po co? Lepiej powiedz, gdzie twój gryf? –
zapytał mag
- Znalazłem go parę dni później, Co? A skąd wiesz o gryfie? Znasz
mnie? -
-Pewnie!!!-krzyknął Xsar
-Co o mnie wiesz? – zapytał
-
Wszystko, czyli to że jesteś księciem nazywasz się Oromir, twój ojciec to Weiron,
oboje pochodzicie z Morani w której teraz toczy się krwawa woja z Mrocznymi
Elfami, ty jako syn władcy miałeś szukać pomocy u sąsiednich królestw głównie w
tajemnym podniebnym królestwie elfów do którego nikt poza tobą i ojcem nie ma
wstępu. Wiem też że nie masz czasu na pogaduszki musisz się śpieszyć, a ja
teraz użyję zaklęcia żebyś przypomniał sobie całą resztę i drogę do królestw.
I zaczął pod nosem wypowiadać zaklęcie, następnie gdy Oromir
wszystko już pamiętał zszedł tajemnym dużo krótszym przejściem do gryfa, wsiadł
na niego podziękował Xsarowi i wyruszył.
Leciał przez kolejne pięć dnie zatrzymując się tylko na trzy
postoje, w szóstym dniu dotarł do podniebnej złotej bramy udostępniającej
dotarcie do podniebnej Skylandi, wszystko już pamiętał więc ze swoją
umiejętnością konwersacji z łatwością przekonał Skydiane elficką królową podniebnego
królestwa aby razem ze swoim wojskiem na gryfach pomogli jemu i jego ojcu
ocalić ich królestwo,
- Jutro wyruszę z elfami na gryfach, a
dziś zapraszam cię na poczęstunek, dawno u n
as nie gościłeś, jak ma się gryf którego od nas dostałeś? – zapytał
Skydiana
- Świetnie, nazwałem go Gramer sprawuje się świetnie, pozwoli wasza
wysokość że wyruszę po poczęstunku
- Oczywiście a czemu tak szybko od nas książę ucieka? – zapytała królowa
- Ponieważ muszę coś jeszcze
załatwić wasza wysokość – odpowiedział Oromir
Potem poszli na wyśmienity poczęstunek przygotowany przez
znanego w całej Krainie Siedmiu Wzgórz kucharza – elfa.
Po znakomitym posiłku Oromir
opuścił Skylandie i poleciał do Gorlandu, gdy doleciał udał się do Tordiana i
zapukał do jego drzwi
- Witaj znowu Tordian, już wszystko wiem pozwól że Ci się przedstawię.
Jestem Oromir książe Morani, czy mógłbyś zaprowadzić mnie do waszego
władcy -
Oczywiście – powiedział wychodząc z domu – choć za mną powiedział do Oromira
-
To tutaj – powiedział wskazując najwyższy dom w wiosce -
Witam, co cię do mnie sprowadza podobno opuściłeś już nas a ja nie miałem nawet
okazji ci podziękować za uratowanie wioski, mam względem ciebie ogromny dług
wdzięczności- powiedział władca Gorlandu
- I ja właśnie w tej sprawie, już znam prawdę nazywam się Oromir książe Morawi przybywam przedstawić Ci
się z opóźnieniem i prosić o wsparcie w obronie naszego królestwa- powiedział
książe Morani
- Wasza wysokość był by to dla mnie zaszczyt ale mamy bardzo mało wyćwiczonych
żołnierzy a nie wiem czy chłopi się zgodzą, możesz próbować ich przekonać,
jutro zwołamy radę- odpowiedział trochę zmieszany władca
- Nie ma chwili do stracenia, im więcej ich się zgodzi tym lepiej jak
mniej trudno każe ręce posługujące się bronią przydadzą się. – powiedział syn
Weirona
Po zwołaniu rady, rozmowa na niej trwała całą noc nad ranem ustalone
zostało że na wojnę pójdzie około 200 wyszkolonych rycerzy i 300 przeciętnie
uzbrojonych chłopów.
Po południu Oromir dołączył na gryfie razem z ludzkimi rycerzami
z Gorlandu do wędrujących około 5 000 gryfów i ich jeźdźców ze
Skylandi
- Czemu
wędrujecie nie latacie – zapytał królową efów Oromir
- Ponieważ gryfy zbierają siły przy chodzeniu dzięki mojemu zaklęciu –
odpowiedziała z dumą -
Czy mogła byś rzucić ten czar na mojego gryfa? – Zapytał Skydiane
-Oczywiście- urwała i po krótkim milczeniu gryf Oromira wylądował i
głośno ryknął- już – powiedziała po rzuceniu zaklęcia
Nagle do tej armii dołączyło 3 000 krasnoludów. Zdziwiony Oromir
powiedział:
- Skąd oni się wzięli nie
rozmawiałem z ich władcą?? – powiedział do siebie książe Morawii
-Zrobiłam to za ciebie – powiedziała odwracając się Skydiana uśmiechając
się
-Dziękuje
bardzo waszej wysokości – powiedział królowej Skylandi
-
Nie ma za co, a ty idź porozmawiaj z Entami na pewno pomogą
-Już się robi – powiedział i poszedł do pobliskiego lasu
namówić Enty, które nie miały zamiaru zgodzić się ze względu na sposób potraktowania
przez Oromira, kiedy jeszcze nic o sobie nie pamiętał ale gdy Książę użył
określenia „wszechwiedzące enty" zadecydowały bez wahania że pomogą uratować
Moranie później dołączyły jeszcze niziołki. Podczas marszu Oromir sprawdzał
wszechwiedze entów:
-Jak nazywa się król mrocznych elfów atakujących mojego ojca?
- Kordax z Foredoru –wyszumiały enty
Gdy zadawał im coraz więcej kłopotliwych pytań zbliżał się
mrok, gdy cała armia zrobiła postój zobaczyli w oddali ogień.
Oromir domyślił się że
pali się królestwo jego ojca i postanowił polecieć na gryfie do Pani Wody która
jest czarownicą i najlepiej zna się na czarach wodnych, gdy dotarł do jej
kryjówki znajdującej się dokładnie w
wodospadzie, poprosił ją o wsparcie i użyczenie kilku tysięcy zaczarowanych
pegazów stworzonych z wody które po wylaniu całych siebie stają się zwykłymi
pegazami, Pani wody która bardzo szanowała
Moranie, Króla Weirona jak i jego syna, zgodziła się i podarowała 2 tys.
Magicznych wodnych pegazów ale również dała Oromirowi magiczny miecz który po
wypowiedzenia specjalnego zaklęcia gasi ogień w obrębie 3m od Oromira, Książe
podziękował i poleciał razem z pegazami jak najszybciej by mógł dogonić armię.
Gdy dotarł szli jeszcze kawałek zanim doszli do płonącego królestwa, kiedy
dostali się już do królestwa atakowanego przez Mroczne Elfy, Oromir dał znak
pegazom by ugasiły pożar, a on razem z całą armią dołączył do wojny, wróg atakowany i odpychany ze strony zamku
spotykał się z atakiem od tyłu, armia wroga poniosła sporą klęskę. Mało kto
wyszedł żywy, poza tymi którzy uciekli, z Kordaxem faktycznym władcą mrocznych
elfów zmierzył się sam Weiron, Oromir na wojnie używał magicznego miecza przez
cały czas, kiedy wróg podpalał pociski zjawiał się nad nim na gryfie i
wypowiadał zaklęcie. Na szczęście przeciwnicy mieli tylko jedną maszynę
miotającą płonącymi pociskami, jednym słowem Mroczne Elfy z Kordaxem na czele
poniosły klęskę. Poza tym stało się coś o wiele ważniejszego od wygranej wojny:
Nikt, naprawdę nikt nie odważył się już nigdy zaatakować żadnego z tych
królestw gdyż wiedział że razem tworzą niezniszczalną armie, jedynym sposobem
na zniszczenie jej było ich skłócenie lecz jeszcze nikomu się to nie udała i
miejmy nadzieje że się nigdy nie uda…
KONIEC